piątek, 26 sierpnia 2011

Rozdział XV "Był nawet podobny do Uchihy"

Uff. I koniec przeprowadzki z onetu.
 "Mam dla was złą lub być może dobrą wiadomość. Zależy od upodobań. Ostatnio naszła mnie chęć na pisanie scen seksu, więc związku z czym przez 2 lub 3 rozdziały takie opisy będą miały miejsce. Niestety nie będą to opisy Sasu x Naru (z wyjątkiem krótkich małych episodów). Naruto jest niegrzecznym chłopcem, więc po prostu.. mogę was jedynie pocieszyć, że ciąglę będę dążyć do głównej pary Sasu x Naru, ale chcę się trochę zabawić pisząc tego bloga. Przeważnie nigdy nie schodzę na inne pary, bo jestem wierną fanką Saska i Naruciaka, ale ileż można? Znaczy Naruto połącze z innymi postaciami (które w drodze wyjatku mogłyby z nim być - co najdziwniejsze, nie cierpię kiedy to Sasuke jest parowany z kimś innym poza Uzumakim...O.o). Robię to ponieważ, mogę pokusić się na różne "rodzaje", "style" czy też "upodobania" w opisach łóżkowych ^^. Więc Gomenasai. Nic nie poradzę na moją małą zachciankę."

UWAGA! - poniżej będzie paring Sai x Naru. Nie lubisz - nie czytaj, pomiń, potrakuj jak One Shot.


~~!~~

 Sasuke niemal wepchnął mnie do celi, wpijając się w moje usta. Penetrował swoim językiem dziko i namiętnie, gryząc mnie, co chwilę w język i ssąc go z niemal czułością. Bawiło mnie to jego zachowanie, kiedy oddawałem mu leniwie pocałunki. Czułem jak jego dłonie wędrują po moim torsie, drażniąc moją skórę paznokciami. Westchnąłem cicho, kiedy zjechał swoimi ustami na moją szyję, robiąc na niej malinkę. Jego dotyk był cudowny, ale nie tak cudowny jak wczoraj, za pierwszym razem. Nudziło mnie to jego obcałowywanie mojego ciała. Zdobyta zdobycz, nie była już tak atrakcyjna jak niezdobyta zdobycz. Innym słowy, zawiodłem się na Sasuke. Myślałem, że zachowa w sobie trochę tej swojej niedostępności, a tu takie rozczarowanie. Westchnąłem z poirytowania, odrywając się od Uchihy.

- Innym razem – rzuciłem beznamiętnie, odchodząc od niego w kierunku wyjścia.

- Ty chyba sobie żartujesz! – usłyszałem warknięcie, na które nie zwróciłem zbytnio uwagi, udając się przed siebie. Wkurzanie ludzi było także jednym z moich ulubionych czynności, które lubiłem robić w Silver River. Ulokowało się nawet na drugim miejscu.

Zaraz po seksie…

O tak… a co było lepsze od seksu?

Idąc po korytarzy, mijając cele z więźniami, zauważyłem Hatake Kakashiego - klawisza, który odpinał kajdanki jakiemuś białowłosemu chłopakowi, którego pierwszy raz na oczy widziałem. Chłopak wszedł do celi, gdzie przebywał Sai. Uśmiechnąłem się pod nosem, podchodząc do Kakashiego i wkładając głowę między ścianą a jego ramieniem, zaglądając z ciekawością do środka. Czułem na sobie wzrok klawisza, który uśmiechał się z rozbawieniem, patrząc na mnie i kręcąc głową. Nie przejąłem się zbytnio, napotykając wzrok nowego więźnia, wpatrującego się śmiało w moje oczy. Uśmiechnąłem się zadziornie, widząc prowokujący wzrok nowego.

- Naruto mam coś dla ciebie – usłyszałem, z trudem wyrywając się od przeszywającego wzroku i załapując, że Kakashi zwraca się do mnie. Przyzwyczaiłem się bardziej do mojej ksywki. Spojrzałem na niego z zainteresowaniem. – Od ojca – mruknął, wyciągając z kieszeni kopertę i wręczając ją mi do ręki. – Szyfr trzy – szepnął jeszcze, nachyliwszy się do mojego ucha, poczym oderwał się i poszedł w stronę jadalni. Spojrzałem na kopertę uważnie i po chwili złożyłem ją, wkładając kawałek papieru do kieszeni spodni. Podejrzewałem, co znajduje się w białej kopercie. Był tam list, a raczej informacja zapisana specjalnym szyfrem, który miał jakiś sens tylko wtedy, kiedy wiedziało się jak go odczytać. Westchnąłem, wchodząc do celi Sai’a, który przyglądał mi się z nieokreślonym uśmieszkiem na twarzy, ja jednak spojrzałem na nowego, podając mu rękę.

- Naruto – przedstawiłem się, lustrując postać chłopaka. Był mniej więcej mojego wzrostu o zarysowanych mięśniach.

- Suigetsu – odparł, trzymając w uścisku moją rękę i przyglądając mi się z zadowoleniem.

- Nie mów mi Szakal, że chcesz się z nim dzisiaj pieprzyć – usłyszałem rozbawiony głos bruneta, który bezczelnie objął mnie w talii, chuchając swoim oddechem w moją szyję.

- Z nim nie, z tobą bardzo chętnie – odparłem niskim głosem, odchylając głowę nieco do tyłu, udostępniając ją ustom Sai’a. Spod przymrużonych powiek obserwowałem białowłosego chłopaka, który nieco się skrzywił. Czyżby homofob?

- Nie mogę nawet liczyć na doczepkę? – mruknął zirytowany, patrząc zachłannie na poczynania moje i bruneta. Czyli jednak nie homofob.

- Innym razem młody – odparłem westchnięciem, które wyrwało mi się z ust, kiedy ręka Sai’a powędrowała w kierunku moich spodni. – i nie będziesz wtedy na doczepkę – dodałem, uśmiechając się lubieżnie. Chłopak widocznie zrozumiał, o co mi chodzi, bo także się do mnie uśmiechnął z satysfakcją.

- Będę czekał – odparł, oblizując swoje usta. Już zaczynałem lubić tego chłopaka. Kto wie, może zastąpi mi Kibę, który miał jutro odejść?

- Uchiha się zdenerwuje, że wolisz mnie od niego – mruknął Sai, gryząc mnie lekko w kark. Oddawałem się tym rozkoszom z uśmiechem na twarzy.

- Uchiha zainteresował się facetem? – usłyszałem pełen zdziwienia głos białowłosego chłopaka, który najwyraźniej niedowierzał słowom bruneta.

- Ach ten mój urok osobisty – parsknąłem śmiechem, drażniąc tym Sai’a, którego ręka wdarła się do moich bokserek. – Dla mnie nic nie jest niemożliwe – dodałem – skąd w ogóle znasz Uchihę?

- Przyjaciel – odpowiedział – gdzie go znajdę? - spytał, przyglądając się mojemu kroczu. Kto by pomyślał, że Uchiha zadaje się z takimi osobami?

- Cela trzysta pięćdziesiąt cztery – odparłem, wyciągając rękę ze swoich bokserek. – Do zobaczenia później – rzuciłem jeszcze, kiedy chłopak wychodził z celi. Kątem oka zobaczyłem jeszcze jego usatysfakcjonowany uśmiech, poczym odwróciłem się do Sai’a, uśmiechając się do niego lubieżnie i popychając go na prycz. Wepchnąłem swój język do jego jamy ustnej, wędrując ręką w kierunku jego rozporka. Jedną ręką opierałem się o prycz, a drugą powoli rozpinałem guzik od jego spodni. W końcu oderwałem się od jego ust, zwracając całą swoją uwagę na jego dolną odzież. Rozpiąłem do końca jego rozporek, zsuwając powoli spodnie do połowy. Otarłem ręką o wybrzuszenie w bokserkach Sai’a, uśmiechając się lubieżnie, usłyszawszy ciche jęknięcie. Złapałem zębami za materiał białej bielizny, wsuwając język do środka i natrafiając na czarne włoski. Liznąłem je kilka razy, wywołując irytacje na twarzy bruneta. Uśmiechnąłem się ponownie i oderwałem się od jego bokserek. Ściągnąłem buty Sai’a, jego spodnie i w końcu jego bokserki bez większych ceregieli. Zamierzałem się jeszcze trochę z nim pobawić. Wróciłem do przerwanej czynności, czyli do zabawy z jego przyjacielem. Liznąłem powoli jego członka od czubka po sam koniec, trafiając na czarne włoski, które złapałem w zęby i wyrwałem z premedytacją.

- Szakal! – warknął Sai, który spoglądał na mnie morderczym wzrokiem.

- Przepraszam, nie mogłem się powstrzymać – zaśmiałem się plując na ziemie czarnymi, kręconymi włoskami, wracając do dalszego lizania. Rozchyliłem szeroko nogi bruneta, sunąc dłońmi po wewnętrznej stronie jego ud. Złapałem jego penisa ustami i skubnąłem jego skórkę zębami, by chwilę później ssąc całego jego członka. Moja prawa dłoń oderwała się od dotykania jego uda i skierowała się na jego prawe jądro, które zacząłem delikatnie masować. Westchnięcie wyrwało się z ust bruneta, który odchylił głowę do tyłu. Przeniosłem palce na środek jego jąder, lekko je przyciskać i kreśląc kółeczka, wciąż nie przestając trzymać jego członka w ustach. Szczerze powiedziawszy, to nawet go nie ssałem, dręcząc w ten sposób mojego dzisiejszego kochanka. Sai wypychał biodra lekko do przodu, ciężko oddychając. Przestałam masować jego genitalia i wypuściłem z ust jego penisa, przypatrując się brunetowi z zaciekawieniem. Byłem ciekawy jego reakcji.

- Kurwa Szakal! Przestań się bawić! – warknął poirytowany moją zabawą wstępną.

- Wcale się nie bawię – odparłem lekko urażony – Ja tylko się droczę – uśmiechnąłem się wrednie, wstając z klęczków. – Ściągnij koszulę – rzuciłem, samemu pozbywając się górnej części garderoby i wędrując powoli rękoma ku moim spodniom. Pozbyłem się po drodze butów i zabrałem się za mozolne rozpinanie rozporka, wciąż patrząc wrednie na napalonego Sai’a. Opuściłem lekko spodnie i nakierowałem swoją ręką na wybrzuszenie w moich bokserkach. Potarłem lekko o swojego penisa, mrucząc coś w stylu „o t ttak, co skutecznie sprowokowało bruneta do oderwania się z pryczy. Czarnowłosy szarpnął spodnie na dół z całej siły i zsunął moje bokserki.

- W takim tempie to ty do jutra się nie rozbierzesz – mruknął poirytowany, zabierając się za ssanie mojego penisa. Czułem jak jego ręce wędrują w kierunku moich pośladków, by po chwili je ścisnąć.

- Mhm… - mruknąłem przeciągle, kiedy jego język poczynał sobie z moim penisem. Zacząłem wypychać lekko biodra do przodu z satysfakcją przyglądając się brunetowi. Westchnął ponownie.

- Wystarczy – mruknąłem, odsuwając ręką głowę Sai’a i popychając go po raz kolejny na pryczę. Pozbyłem się do końca dolnej odzieży, i nachyliłem się w kierunku już nieco opadłego członka kochanka. Wziąłem go do ust, ssąc go i liżąc językiem oraz łaskocząc tym samym wściekłego bruneta. Oderwałem się od tej czynności i usiadłem okrakiem na jego torsie, przybliżając swoją twarz do jego i łapiąc po drodze jego rękę, nakierowując ją na mój pośladek.

- Rozciągnij – szepnąłem podniecony, wymuszając na nim namiętny pocałunek. Nie minęła chwila, kiedy poczułem jego obie ręce, spoczywające na moich pośladkach. Jego dwa palce z lewej i z prawej dłoni, wdarły się do mojego wnętrza, wydobywając ze mnie jęk bólu, który został zagłuszony przez usta Sai’a. Penetrował w moim wnętrzu powoli doprowadzając mnie do rozkoszy. Ruszałem mozolnie biodrami, przyzwyczajając się do niecodziennego – choć w moim przypadku to prawie codziennego – uczucia. – już – mruknąłem, odrywając się od pocałunku.

Sai wyciągnął ze mnie swoje palce, patrząc na mnie pożądliwie. Uśmiechnąłem się do niego kpiąco, usadawiając się na koło jego bioder i ciągnąc go do góry. Wziąłem jego członka i nakierowałem go w stronę mojej kochanej dziurki, by chwilę później nadziać się na jego penisa, wydobywając przeciągły jęk. Siedziałem na jego biodrach, poruszając się do góry i w dół. Moje ręce oparły się o jego barki, zaś jego powędrowały na moje plecy, błądząc po całej ich powierzchni.

- Taak… - westchnąłem, coraz szybciej się poruszając. Czułem, że niedługo dojdę. Wychodziłem prawie cały z jego napiętego do granic możliwości penisa, by po chwili nadziewając się na niego mocno. Jęczałem przy tym prawie cały czas, słysząc przyśpieszony oddech bruneta. W końcu prawie nie wytrzymywałem. Złapałem prawą ręką za jego włosy, odchylając lekko jego głową i spoglądając na niego z satysfakcją. Utrzymywałem go też w tej pozycji siedzącej. Ruszałem się w dół i górę, dochodząc wraz Sai’em. Czułem jak ciepła maź wypełniła moje wnętrze, spływając powoli po moich udach. Wraz z orgazmem, puściłem głowę czarnowłosego, pozwalając mu opaść na więzienną pryczę. Spojrzałem na niego rozbawiony, odrywając się od jego bioder. Jego członek wyszedł z mojego otworu, cały ubrudzony białą mazią. Będąc wredną osobą, rzuciłem się na bruneta, przysysając się do jego szyi. Moja ręka bezwiednie powędrowała w kierunku jego penisa, nabierając jego nasienie. Zbliżyłem ubrudzoną rękę od jego spermy do swoich ust, ssąc z niemal czułością swoje palce. Kiedy skończyłem, uśmiechnąłem się do Sai’a i pocałowałem go, aby mógł skosztować swojej wydzieliny.

- Obciągnij mi jeszcze – szepnąłem głosem wypełnionym nutką erotyzmu. Oderwałem się od jego ciała, układając się obok niego i czekając na jego poczynania.

- Z przyjemnością – odparł, by po chwili mógł poczuć jak jego usta czule muskają mojego penisa, ssąc go z niemal z zachłannością. Westchnięcia same wyrywały się z moich ust.

- Umh.. – wypchnąłem biodra w jego stronę, natrafiając na koniec jego gardła. – Zróbbb tt to.. – jęknąłem ponownie, kiedy jego ruchy głową przyspieszyły. Nie trzeba było czekać, abym doszedł z jęknięciem przyjemności. Sai oderwał się od mojego członka, lokując się miedzy moimi nogami i całują mnie namiętnie.

Tego mi było trzeba. Seksu z czyimś członkiem w moim tyłku. Mogłem to zrobić również z Sasuke, ale dupkowi przyniosłoby by to nieograniczoną satysfakcję, czego bardzo chciałem uniknąć. Poza tym, jakby nie było, to Sai był nawet podobny do Uchihy, tylko nie puszył się tak bardzo jak kogoś przeleciał.

Westchnąłem cicho, odrywając się z objęć bruneta.

- Co tak szybko? – spytał z niemal pretensjonalnym tonem.

- Mam jeszcze coś do załatwienia – odparłem, mozolnie zbierając rozrzucone ciuchy i zakładając je na siebie. Marzyłem teraz jedynie o prysznicy i Kibie.

- Yhym – mruknął Sai, który uśmiechnął się kpiąco, przyglądając się jak zapinam rozporek w spodniach. – Szybki numerek z Kibą?

Uśmiechnąłem się potwierdzająco. Czy wszyscy już mnie przejrzeli?

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

SaiNaru cieszę się że to napisałaś bo nigdzie nie ma tej parki kocham cię za to ;* notka cudowna życzę weny
kuroi

itadakimasu pisze...

Świetne, bardzo Mi się podobało, mimo, że moją ulubiona para to SasuNaru. Mam nadzieję, że będziesz częściej dodawała rozdziały.Pozdro.

Anonimowy pisze...

nie no, normalnie nie poznaje liska, znaczy się szakala^.^ ciekawa jestem co tam u Saska i Suigetsu, ja też sie zawiodłam na Uchihy... Uchihsze? nie umiem odmienić;( A nasz blondyn to naprawde prostytutka, a właśnie mogłam rzegapic ale czemu on ma na ręce mape? specjalnie żeby mógł później zwiać, nie? zapomniałam dodać ze Naru jest naprawde wredną istotą, jak mógł tak zostawić Saska? i dobrze mu tak muhahaha! blog jest seryjnie ciekawy, tak jak wszystkie twoje:P oł men! ale ze mnie lizus... pozdro! nana

ikuko pisze...

Masz nową czytelniczkę i mam nadzieję, że zmotywuje cię to do dodania jakiegos nowego rozdziału :)

Unknown pisze...

jak ja się cieszę, że pojawiło się nowe opowiadanie na tej stronce <3 nic mnie tak bardzo nie ucieszyło, jak ta wiadomość :)
mam nadzieję, że szybko pojawi się nowy i superaśny rozdzialik, który, tak jak wszystkie, powali mnie na nogi.

`by esti :D